Nos…prawdziwa historia

kotek

Nos

Na osiedlowym parkingu
uciekła kotka
z rąk dotkniętych wylewem
w chwili bezradności
pomiędzy weterynarzem a domem
w drodze
zimowym wieczorem
sama teraz w nieznanym świecie
od zmysłów odchodzi
ośnieżonym zakryta krzewem
przy domu tak blisko
daleko równocześnie
przerażona ciszy bielą
bezwzględnością samotności
w bezruchu zastygła
roztańczone płatki przykrywają
śnieżnym całunem szare futro
jeszcze ciepłe
z sercem rozpaczą bijącym na alarm
którego nikt nie słyszy
tylko czarne wrony liter skreślone
na kawałku papieru targanego wiatrem
ogłoszenia
na parkingu zaginął kot Figa
nikt nie czyta
tylko twój psi nos
biały aniele
ratuje z opresji kocią duszę
jak kiedyś mnie
gdy cię przygarnęłam ze schroniska
uciekając przed lawiną rozpaczy…
wtedy też padał śnieg

/Bogumiła Dmochowska/

*** inspiracją wiersza jest prawdziwa historia z ubiegłego tygodnia:
Kotka Figa(nigdy nie wypuszczana na dwór)
ucieka przestraszona z niedomkniętego
transportera kryjąc się pod ośnieżonym krzakiem tuż obok parkingu. Nie reaguje na nawoływanie. Właścicielka rozwiesza ogłoszenia,
jedno z nich dosłownie na latarni przy tym krzaku. Mój Toffi ciągnie mnie na smyczy w stronę parkingu, ale ja nie reaguję na te kaprysy. Jego zachowanie powtarza się kolejnego dnia. Na trzeci dzień słucham mojego białego aniołka i idę z nim za jego psim nosem bo po prostu zaparł się całym sobą i ciągnął mnie ze wszystkich sił i dodatkowo poszczekiwał. Podchodzę- nic- ośnieżony krzak. On zaczął rozkopywać śnieg…a tam jeszcze żywa ale przerażona i zmarznięta kotka…mój bohater…pudelek Toffi Właścicielka się popłakała z radości a kotka Figa szybko doszła do siebie po trzech dniach spędzonych w śniegu pod krzakiem…taka to niezwykła ale prawdziwa historia…

to

2 myśli nt. „Nos…prawdziwa historia

  1. Jak dobrze, że ta historia zakończyła się happy endem:) Szkoda mi tych wszystkich czworonogów wałąsających się, bezdomnych….serce mi się kraja i chciałabym wszystkie je wziąć. W mojej okolicy co chwila się jakieś pojawiają. Większość, która “przewinęła” się przez nasz dom to takie właśnie przygarnięte. Obecnie są dwa koty i świnka morska:)

    • Agnieszko, może świat się nie zmienił ale Twój gest sprawił że świat Tych zwierzaków, które znalazły u Ciebie dom zmienił się na pewno diametralnie…och gdyby wszyscy mieli choć odrobinę czułości w sercu…żyłoby się nam wszystkim piękniej… z serca pozdrawiam i dziękuje za komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.