Zatrzymaj się…

g8

Boże Narodzenie

Pusty rynek.

Nad dachami Gwiazda.

Świeci każdy dom.

W zamyśleniu, uliczkami,

Idę, tuląc świętość świąt.

Wielobarwne w oknach błyski

I zabawek kusi czar…

Radość dzieci, śpiew kołyski,

Trwa kruchego szczęścia dar.

Więc opuszczam mury miasta,

Idę polom białym rad.

Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:

Jak jest wielki cichy świat!

Gwiazdy niby łyżwy krzeszą

Śnieżne iskry, cudów blask.

Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą

— Czasie pełen Bożych łask!

/Joseph von Eichendorff/

s7

Powrót

A podana jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?),
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.
Na ulicy tej taki znajomy
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?”
„Wędrowałem przez głupi świat “.
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
Że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
Lulajże, Jezuniu,
moja perełko,
Lulajże, Jezuniu,
me pieścidełko….

/K. I. Gałczyński /

s8

Kolędowanie

Nadchodzi ten jeden, najbardziej zimowy,
choć mroźny i śnieżny, ciepły dzień grudniowy.
Przez pola, przez lasy, gdzie wiatr śniegiem miecie,
zbliża się kolęda – najmilsza na świecie.

Firmament niebieski przedłuża dnia porę,
chce wpuścić kolędę pod dach przed wieczorem.
Już słychać janczary – dzwoneczkowe granie,
to przez polskie drogi suną śpiewne sanie.

Gdy pierwszą gwiazdeczkę niebo daje w darze,
rozpocząć Wigilię stary zwyczaj każe.
Na stole garść siana pod obrusem białym
świece zapalone i opłatek mały.

Jest puste nakrycie – na wędrowca czeka,
może jeszcze zdąży ? – choć droga daleka.
Do wieczerzy siądzie szczuplejsza rodzina,
bo czas przemijania – świeca przypomina.

Serce miłujące matka w dłoniach trzyma,
podaje z opłatkiem dla każdego syna.
Dla wszystkich najbliższych, zebranych przy stole
wystarczy miłości, która w sercu płonie.

Wzruszenia to chwile, ręce w krąg splecione,
osoby najdroższe, myśli zespolone.
Życzenia wzajemne, siła pojednania,
pokój nam dziś niesie Narodzenie Pana.

Przybiera na sile świąteczne śpiewanie…
Lulaj że mi lulaj leżący na sianie…
Choinka podnosi nastrój jak legenda,
przez cały świat płynie Kolęda, Kolęda.

/ K. Jabłońska/

s13

Drogi Czytelniku!

Weź w rękę biały kawałek

chleba-wigilijny opłatek.

Spójrz jaki kruchy, delikatny,

Nietrwały (…)

Jakby w jego istocie

było zawarte przeznaczenie,

aby go łamać i rozdawać

– dzielić się!

Chlebem,

Radością,

Dobrocią,

Wiarą,

Sobą….

s6

Życzę Wam z całego serca byście w ten świąteczny czas                                                   potrafili się choć na chwilę zatrzymać,                                                                             byście nie wstydzili się łez wzruszenia,                                                                          okazali sobie i bliskim  uwagę i serdeczność…                                                                    By każdy z Was odnalazł w sobie Dziecko –                                                                       szczerze radosne, pełne  wiary w DOBRO...i nadziei na lepsze jutro…

Niech Nowonarodzona Dziecina obdarzy Was potrzebnymi łaskami                                     i ogrzeje Wasze Serca…                                                                                                Radosnych, niezapomnianych Świąt!

Bogumiła

s11