Moja rozmowa z Agnieszką Krizel z blogu RECENZJE AGI – zapraszam serdecznie 🙂
Fot. nadesłana. Z prywatnego albumu autorki.
Kobieta wielu talentów i pasji. Poetka, blogerka, malarka, która swoim optymizmem zaraża innych. Zawsze uśmiechnięta. Wiele w życiu przeszła, a mimo wszystko nie poddaje się.
I dobrze, tak trzymać!
Na swojej stronie internetowej: https://www.beme.com.pl/ pisze o swojej twórczości, o tym co robi, jak działa, ale też pisze o niestandardowej metodzie leczenia, która być może jest ratunkiem nie tylko dla niej samej, diecie, którą wcieliła w życie.
Pani Bogusia Dmochowska uczy optymizmu i chęci życia. Uczmy się od niej.
Zapraszam Was na wywiad, którego udzieliła mi jakiś czas temu. Przeczytajcie o sile kobiet i jej potędze!
Pani Bogusiu. Ma Pani wiele pasji. Jest Pani nie tylko poetką, ale i plastyczką, blogerką. Która z tych pasji jest bliższa Pani sercu?
Tak to prawda, mam wiele pasji i trudno jest mi powiedzieć która z nich jest najbliższą memu sercu…chociaż chyba jednak blogowanie i poezja- bo poprzez nie mam bezpośredni kontakt z innymi ludźmi, z moimi Czytelnikami. A bardzo sobie ten dialog cenię.
Zapytam o poezję. Tak najogólniej, czym ona dla Pani jest?
Poezja jest dla mnie sposobem wyrażenia siebie, jest jak powietrze, jak lek niezbędny do życia.
Tomik „Wystarczy skinąć…”, to wiersze bardzo lekkie, subtelne, bardzo kobiece. W jakim momencie życia one powstawały?
Wiersze z tomiku “Wystarczy skinąć” powstały w ciągu ostatnich dwóch lat. To okres zakończenia radykalnego leczenia onkologicznego, czas poszukiwania nowych dróg i możliwości…czas nadziei “mimo wszystko” i właśnie nadzieję chcę w nim nieść, przesłanie że warto żyć TU i TERAZ.
Przepiękne ilustracje w tomiku, autorstwa Lilianny Lazarskiej. Niezwykłe, przepiękne, udoskonalone i ukobiecone postaci aniołów. Każdy anioł inny, indywidualny. Czy one powstały specjalnie do tomiku, czy były już elementem pewnej całości?
Piękne anioły ilustrujące tomik nie powstały do niego specjalnie. Lilianna słynie z miłości do aniołów, namalowała anioła na każdy dzień roku. Cieszę się, że użyczyła mi ich do mojego tomiku.
Zapytam o Pani chorobę. Chciałabym, żeby potraktowała Pani to pytanie, by opowiedzieć o tym, jak wiele Pani przeszła, ile to Panią kosztowało (oczywiście w sensie emocjonalnym), co dodawało Pani otuchy, itp. Niech to będzie taka opowieść dla innych kobiet.
W styczniu 2012 po ponad rocznych poszukiwaniach przyczyn złego samopoczucia i pogorszenia kondycji usłyszałam diagnozę zaawansowany rak piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeszłam dwie operacje, czerwoną chemię i dwa miesiące radioterapii. Tylko tyle akademicka medycyna jest w stanie dla mnie zrobić…także teraz, gdy w kwietniu stwierdzono liczne przerzuty nowotworowe do kości jest możliwe jedynie leczenie paliatywne…wiara i alternatywne metody medycyny naturalnej. Niestety na ten moment nie mogę powiedzieć że jestem osobą wyleczoną. Ale nadal mam nadzieję, że to jest możliwe. Szukam drogi, sposobu na całkowity powrót do zdrowia. Póki co, wzmacniam organizm, nie załamuję się. Przeciwnie, celebruję każdą chwilę, spełniam marzenia, staram się żyć pełnią piersią (co jest możliwe, okazuje się nawet dla amazonki). Musiałam zmierzyć się nie tylko z bólem, okaleczeniem, ale też ze strachem przed przyszłością, z utratą nie tylko włosów, ale i niestety wielu przyjaciół i znajomych. Tak to niestety jest, że nie potrafimy często zachować się w takich sytuacjach, nie rozmawiamy o bólu, chorobie, śmierci i gdy spotyka to kogoś z naszego otoczenia, korzystamy z najłatwiejszego rozwiązana – odsuwając dotkniętą nim osobę. Pozostawiamy ją samą sobie, w pewien sposób stygmatyzujemy. Doświadczyłam tego osobiście, ale też większość innych chorych onkologicznie, na to się żali. Cóż, włosy odrosły, pojawili się nowi znajomi. Nie zamykam się w swoim bólu i samotności. Kocham życie i staram się nim aktywnie cieszyć. Bardzo trudno było pokonać ten strach przed przyszłością, bólem i śmiercią. Pomagają mi w tym artystyczne pasje, rodzina i…mój biały anioł – pudelek Toffi adoptowany ze schroniska.
Fot. nadesłana. Z prywatnego albumu autorki.
Co jest Pani największą inspiracją i gdzie jej Pani szuka?
Moją największą inspiracją jest po prostu…ŻYCIE! Staram się dostrzegać jego piękno, zachwycać przyrodą, pisać o ludziach, ich emocjach, troskach i radościach. Siły do życia i walki o nie, daje mi wiara, przeświadczenie, że Bóg mnie kocha i nie zsyła “krzyża ponad siły”, a z każdego doświadczenia, nawet najtrudniejszego może zrodzić się dobro.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Czym one są dla Pani? To raczej czas magiczny, przeżywany bardziej tradycyjnie, czy jednak podchodzi Pani do tego tematu z dużym dystansem?
Okres świąt Bożego Narodzenia jest dla mnie czasem na zatrzymanie się w biegu życia, czasem radosnego oczekiwania Jezusa – obietnicy i nadziei zbawienia. Czasem pogłębiania rodzinnych więzi i relacji, czasem pełnym niezwykłej niepowtarzalnej atmosfery i uroku.
Tradycje Bożonarodzeniowe u Pani w domu.
Tradycją w moim domu jest wspólna Wigilia, na której od lat spotyka się rodzina rozrzucona na co dzień setki kilometrów od siebie. To jest cudowne, że chociaż z tej okazji możemy być blisko siebie, zasiąść przy wspólnym stole, zaśpiewać kolędy i razem pójść na pasterkę.
Fot. nadesłana. Z prywatnego albumu autorki.
Ulubione potrawy świąteczne, które są gośćmi specjalnymi na Pani wigilijnym stole.
Ulubionymi potrawami na moim wigilijnym stole są kapusta z zielonym groszkiem, karp z czosnkiem, makówki z mnóstwem bakalii i tort makowy z rumową nutą…no i oczywiście własnoręcznie upieczone i ozdobione pierniczki.
Źródło: Internet.
Czy ma Pani jakieś specjalne przygotowania świąteczne? Poza porządkami, czy strojeniem choinki. Czy są to jakieś przygotowania wyjątkowe, takie tylko Pani?
Do takich przygotowań zaliczam robienie i przygotowanie drobnych (ale starannie wybranych, a często własnoręcznie wykonanych) upominków dla najbliższych.
Jak Pani wspomina Święta Bożego Narodzenia swojego dzieciństwa?
Święta z czasu dzieciństwa wspominam z radością i rozrzewnieniem…zwłaszcza, że wówczas zawsze towarzyszyły im śnieg i zabawy na nim. Dzisiaj ta biała oprawa zdarza się coraz rzadziej tu gdzie mieszkam.
Coś od siebie dla czytelników:
Życzę Czytelnikom pięknych, radośnie spędzonych w gronie najbliższych, w takiej bajkowej białej, śnieżnej oprawie Świąt Bożego Narodzenia. Niech przyniosą Wam pokój w sercach i nadzieję na piękną przyszłość.
Źródło: Internet.
Świetny wywiad, teraz Bogusiu znam Cię lepiej i kocham jeszcze bardziej.
Dobry pomysł z tą kapustą w wersji “light”; ja dodaje czarnuszki mielonej zamiast pieprzu.
Pani Bogumiło życze Pani, oraz czytelnikom blogu;
Ciepła Rodzinnego, dużo Miłosci i Radosci oraz odkrycia w sobie Nowonarodzonego Dzieciątka Jezus a wraz z nim ufności i wiary,że wszystko to co najpiękniejsze jeszcze przed nami a ta Nadzieja, Wiara i Ufność w Bożą Opaczność przyniosła Pokój w Nowym Roku i siłę do działania i pełnienia woli Bożej!!!
A co to za ciekawa potrawa: Kapusta z zielonym groszkiem? Nigdy o niej nie słyszałem ?
To lżejsza wersja znanej potrawy “Kapusta z grochem” zamiast grochu do gotowanej kiszonej kapusty dodajemy groszek zielony z puszki(lub uprzednio ugotowany mrożony)Zagęszczamy odrobiną mąki, okraszamy olejem, przyprawiamy pieprzem…i gotowe! Spróbuj, warto! 🙂