Jedna łza…czyli o samotności w chorobie

dziewczyna_oko_czerwone_wlosy

 

Wciąż spotykam się z uczuciem samotności wśród chorych. Wiem że dotyka ono wszystkich także zdrowych, ale osoby chorujące przewlekle dotyka szczególnie boleśnie. Poruszałam ten temat już kiedyś tutaj https://www.beme.com.pl/kartki-z-kalendarza/wybacz-prosze/ Dzisiaj po przeczytaniu smutnych słów jednego z moich chorujących znajomych, kolejny raz temat powraca do mnie jak bumerang.                        ” Smutno nam się zaczął tydzień.Źona wydusiła z siebie powód łez.Była wczoraj u córki.która jeszcze utrzymuje kontakt zawieść ciasto wnuczkom i dostała propozycję wspólną od córek źe skoro jej cięźko i nie daje sobie rady źeby mnie oddała do przytułku albo hospicjum. Przykro mi to mało. Syn powiedział siostrze źe nigdy. Zagadka przykrej atmosfery rozwiązana. Klękam i biorę się za róźaniec.Nie spodziewałem się tego. Bardzo mi smutno.” – to słowa Zbyszka.                                                                               Dlaczego odsuwamy się od ludzi przewlekle chorujących, naszych sióstr, braci, rodziców, przyjaciół, znajomych? Co sprawia, że kruszą się dawne relacje, zażyłości? Czy tylko brak czasu i wszechogarniający pęd życia? A może boimy się sami przed sobą przyznać do własnej śmiertelności, a taka przewlekle chora osoba zbyt naocznie przypomina nam o nieuniknionym, o przemijaniu? Smutne nachodzą mnie refleksje, bo coraz częściej spotykam się z tym, że  przewlekle chore, stare i niedołężne osoby coraz częściej zostają usuwane na margines społecznej świadomości. Jakby były zbędnymi zużytymi przedmiotami. Psują bowiem samopoczucie i dobry humor aktualnych “panów życia”…smutne – bo zdrowie, uroda, sukces, młodość i pieniądze nie są nam przecież dane przez los jako pewnik i gwarantowane na zawsze…Każdy z nas może znaleźć się po tej drugiej nieatrakcyjnej stronie…

Jedna łza / Zbyszkowi

Pozwól by łza spłynęła po policzku

niech żal nie trawi duszy
za krnąbrne córki zmów modlitwę
różaniec
nawet twarde serca kruszy
jedna łza niech wartko sobie spłynie
niezbędna strużka oczyszczenia
by ból duszy na zawsze przeminął…
A gdy wstaniesz z kolan
Nadzieja o oczach w kolorze nieba
niech ci otuchy w cierpieniach doda…
i serce uśmiechem niech
mimo wszystko
kolejny dzień powita
zobacz – już wiosna Zbyniu
czeka na schodach!

/Bogumiła Dmochowska /

11 myśli nt. „Jedna łza…czyli o samotności w chorobie

  1. Piękny blog, pełen prawdy, ale najpiękniejsza jest poezja. Bardzo lubię poezję, jest jak balsam na duszę. Powodzenia i uśmiechu

  2. Bogusiu,mnie zastanawia ignorancja takich ludzi…jak gdyby mieli zagwarantowane,że starość,choroby będą ich omijać.Niestety,każdy z tych ignorantów wcześniej czy później przekona się na własnej skórze o chorobach,cierpieniu… A wtedy Mickiewiczowskie “bo kto nie był ni.razu człowiekiem,temu człowiek nic nie pomoże”znowu stanie się aktualne… ,

    • Owocku, mnie jak Ciebie zastanawia ten kompletny brak empatii…i przewidywania…że i ja się zestarzeję i może mnie spotkać podobny los. Poniekąd wypływa to ze wzorców którymi bombarduje nas otoczenie, zwłaszcza media – gdzie wszystko jest sztucznie piękne, młode i niezniszczalne. Przebudzenie z tej iluzji może być bardzo bolesne. Dziękuję za komentarz i odwiedziny ❤ Ściskam serdecznie ❤

  3. Ciężko mi uwierzyć, że w zdrowej rodzinie, w której dzieci wyssały z mlekiem matki miłość, zaufanie, oddanie drugiemu człowiekowi takie sytuacje mogą mieć miejsce. Albo coś zaszwankowało w relacji znacznie wcześniej, albo taki okrutny pech, że dziecko “niechcący ” wyrosło na takiego padalca. Przykre bardzo!!!!

    • Wiesz Ida, coraz częściej zauważam że jesteśmy jak gąbka- chłoniemy z otoczenia, nasiąkamy nim. I coraz częściej zdarzają się takie sytuacje w zwykłych rodzinach…bardzo smutne…może gdyby się o tym mówiło więcej osób skłoniło by się do refleksji…ale to taki mało medialny temat…Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ❤ ❤ ❤

  4. Wygoda, egoizm wreszcie głupota i pycha. Nie wiem, jak bym się zachował, nie wiem czy dam radę? Więzi rodzinne stają się kruche, umierają wartości, miłość…
    Umieramy.

    • Masz rację Irku…jeśli się my ludzie nie zmienimy…ten świat umrze…
      Dziękuję za odwiedziny ❤ serdecznie pozdrawiam ❤

  5. Za Zbyszka i dla Zbyszka dzisiaj

    Modlitwa św. Jana Pawła II do św. Rafki
    Święta siostro Rafko, pokorna i autentyczna naśladowczyni ukrzyżowanego Chrystusa, dziękujemy Ci! Dałaś nam poruszające świadectwo tajemniczej współpracy w bolesnych tajemnicach naszego odkupienia. Od Ciebie chcemy nauczyć się kochać tak jak Ty. Chcemy móc powiedzieć tak jak święty Paweł: “Dla mnie żyć – to Chrystus” (Flp 1, 21). Panie Jezu, nasze życie nie ma sensu bez Ciebie. Chcemy nauczyć się przebywać z Tym, który nas kocha, ponieważ z takim Przyjacielem można przetrzymać wszystko. Od Ciebie uczymy się zjednoczenia z wolą Ojca, ponieważ, na modlitwie, mówić znaczy kochać. Święta Rafko, módl się za nami!

    Święta Rafko, czuwaj nad tymi, którzy zaznają cierpienia, zwłaszcza nad ludami Bliskiego Wschodu, wciągniętymi w wir niszczącej i bezsensownej przemocy! Za twoim wstawiennictwem prosimy Boga, aby otwierał serca na cierpliwe poszukiwanie nowych dróg pokoju i przyspieszył nadejście pojednania i zgody!

    “O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!” (Ps 8, 2.10). Św. Rafko, gdy kontemplujemy twój promienny przykład świętości, w naszych sercach rozbrzmiewa znów to zawołanie psalmisty. Bóg nieustannie daje Kościołowi i światu wspaniałe przykłady ludzi, w których odzwierciedla się blask Jego trynitarnej chwały. Świadectwo twojego zawierzenia niech będzie dla nas zachętą, byśmy wpatrywali się w niebo i niestrudzenie poszukiwali Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości.

    Maryjo, Królowo Wszystkich Świętych, która jako pierwsza przyjęłaś powołanie Najwyższego, wspomagaj nas w służbie Bogu i braciom. Ty zaś, święta Rafko, bądź naszą przewodniczką w drodze, aby nasze życie, podobnie jak twoje, było hymnem uwielbienia Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

Możliwość komentowania jest wyłączona.