Dawno nie pisałam Wam o moim “trenerze kondycji” moim ukochanym pudelku Toffi. Minęło 16 miesięcy odkąd zabraliśmy go ze Schroniska w Wojtyszkach. Teraz to zupełnie inny pies. Nabrał pewności siebie, ogłady. Jest ogromnie przywiązany, zwłaszcza do mnie – to ja spędzam z nim najwięcej czasu. Jest moją wielką radością. Prawdziwy z niego pieszczoch. Gdy dłuższy czas się na niego nie zwraca uwagi, przychodzi i zaczepia łapką. Jest pełen energii i radości, wielką przyjemnością są dla mnie spacery z nim… w dodatku wyrabiam sobie dzięki nim kondycję. Czy słonko czy deszcz – z pupilem trzeba wyjść. To ogromna zaleta. Gdyby go nie było górę wziełoby pewnie lenistwo i tłumaczenie się złą pogodą. A tak oboje się hartujemy i nabieramy odporności… Zimą nie obcinałam mu futerka by nie zmarzł w czasie mrozów i troszkę nam zarósł – popatrzcie:
Ale choć to jeszcze nie kalendarzowa wiosna, to mamy piękną pogodę i postanowiłam przeprowadzić “wiosenną metamorfozę” Ciekawe, czy mój wiosenny Toffi spodoba się Wam równie mocno jak mnie?
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę słonecznej niedzieli. Nie siedźcie w domu, poszukajcie wiosny….ja już widziałam bazie i pierwsze wiosenne stokrotki…
Wystawcie buzie do słoneczka, łapcie naturalną witaminę D! Od razu przypomnicie sobie o uśmiechu…